Jubileusz Józefa Burlewicza

 

 Józef Burlewicz 1938

 

Radio PLUS Zielona Góra i Gazeta Lubuska odnotowały jubileusz 80-tych urodzin naszego brata Józefa, co przedstawiam poniżej.

Radio PLUS Zielona Góra 24.10.2018.

W dniu dzisiejszym  odbyło się spotkanie z Józefem Burlewiczem, wybitnym polskim artystą. Muzeum Ziemi Lubuskiej prezentuje 80 dzieł na 80 urodziny artysty.

Józef Burlewicz odznaczony medalem za zasługi dla Zielonej Góry!!

GAZETA LUBUSKA

Józio 80

KULTURA

W Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze: 80 obrazów na 80. urodziny mistrza Józefa Burlewicza. Co to będzie za wernisaż!

Jak mówi dyrektor MZL Leszek Kania – kurator ekspozycji wraz z Jackiem Gernatem – prace Józefa Burlewicza (rocznik 1938, absolwent krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych) zdobywały nagrody publiczności na Wystawach Złotego Grona. Kupowały je urzędy, instytucje, prywatni kolekcjonerzy.                                                                                                  Malarz przyjechał do Zielonej Góry 55 lat temu. Od 1963 r. był związany z Muzeum Ziemi Lubuskiej, gdzie najpierw dyrektor Klem Felchnerowski zlecał mu różne prace graficzne, a później w latach 70. – za dyrekcji Jana Muszyńskiego – doczekał się w MZL galerii autorskiej.

Od lat 80. Józef Burlewicz mieszka i tworzy w Gryżynie. Do dziś. Na wystawie w Galerii Nowy Wiek w MZL zobaczymy w trzech salach prace z różnych okresów twórczości malarza, ale też te najnowsze. Wernisaż – w środę, 24 października 2018 r., o 17.00. Wstęp wolny.

Artysta prosi, by zamiast przynosić kwiaty, wrzucić datki na rzecz Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Kurator wystawy Jacek Bernat o artyście:
Józef Burlewicz, jedna z czołowych postaci zielonogórskiego środowiska plastycznego, funkcjonująca w zbiorowej świadomości dzięki wieloletniej działalności artystycznej i społecznej oraz istniejącej w latach 1978-1990 w Muzeum Ziemi Lubuskiej Galerii Autorskiej. Jest artystą wszechstronnym, biegłym w malarstwie olejnym, grafice, jak również w technice pastelu. Burlewicz najczęściej tworzy prace w konwencji swoistego surrealizmu, czym wyraża swoje filozoficzne i egzystencjalne refleksje, odwołując się do uniwersalnych prawideł ludzkiej mentalności, jak też niepokojów współczesności i własnego przeżywania świata. Zarówno wczesne, jak i dojrzałe obrazy artysty stanowią katastroficzne wizje świata ludzkiej kultury w stanie atrofii i schyłku. Swoim klimatem przywodzą na myśl malarstwo klasyków surrealizmu. Wiele prac z tego okresu posiada nie tylko sens egzystencjalny czy eschatologiczny, ale jest także manifestem suwerennej postawy artystycznej w ówczesnej rzeczywistości politycznej PRL-u. Później dramatyczna treść obrazów artysty ulega wyraźnemu uspokojeniu. Malarz zaczyna tworzyć wyciszone krajobrazy, które w malarski sposób demonstrują urodę otaczającego świata oraz więź łączącą człowieka z naturą i jej porządkiem. W ostatnich latach artysta podjął dialog ze swoim dotychczasowym dorobkiem, powracając do najbardziej charakterystycznych motywów (surrealistyczne krajobrazy, posągi, krucyfiksy). W pracach tych wcześniejszych dramatyzm wizji ustępuje jednak miejsca żywej, pogodnej kolorystyce oraz pełnemu wiary i nadziei przesłaniu spraw ostatecznych.

WIDEO

W środę, 24 października 2018 r., w Muzeum Ziemi Lubuskiej otwarcie wystawy jednego z najpopularniejszych zielonogórskich malarzy – Józefa Burlewicza. Proszę nie przynosić kwiatów! Zobacz dzisiejsze wydanie internetowe Gazety Lubuskiej 1/22 przejdź do galerii Wystawa „Józef Burlewicz. W 80. rocznicę urodzin” będzie czynna w Galerii Nowy Wiek Muzeum Ziemi Lubuskiej w Zielonej Górze od 24 października 2018 r. do 13 stycznia 2019 r.

©Zdzisław Haczek/Gazeta Lubuska Pokaż miniatury.

 Jak mówi dyrektor MZL Leszek Kania – kurator ekspozycji wraz z Jackiem Gernatem – prace Józefa Burlewicza (rocznik 1938, absolwent krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych) zdobywały nagrody publiczności na Wystawach Złotego Grona. Kupowały je urzędy, instytucje, prywatni kolekcjonerzy. Malarz przyjechał do Zielonej Góry 55 lat temu. Od 1963 r. był związany z Muzeum Ziemi Lubuskiej, gdzie najpierw dyrektor Klem Felchnerowski zlecał mu różne prace graficzne, a później w latach 70. – za dyrekcji Jana Muszyńskiego – doczekał się w MZL galerii autorskiej.

Czytaj więcej: https://gazetalubuska.pl/w-muzeum-ziemi-lubuskiej-w-zielonej-gorze-80-obrazow-na-80-urodziny-mistrza-jozefa-burlewicza-co-to-bedzie-za-wernisaz/ar/13612036

Ja do tych informacji  chcę dołożyć od siebie kilka słów i pochwalić się obrazami, które otrzymałem od mojego kochanego brata.

Józef – Józio jest najstarszym z pośród czworga dzieci Józefa i Bogumiły Burlewiczów. Przyszedł na świat 24 października 1938 roku we Frampolu. Miał bardzo trudne dzieciństwo, ponieważ przypadało na okres II wojny światowej i okupacji hitlerowskiej w Polsce oraz trudny okres odbudowy kraju ze zniszczeń wojennych.Nie skończył jeszcze pierwszego roku życia jak wybuchła wojna. Wojna bardzo brutalna.
W pierwszych dniach wojny, 13 września 1939 roku Frampol zostaje zbombardowany. W wyniku tego bombardowania rodzina utraciła dach nad głową, ciągłe przeprowadzki i głód. W tych trudnych warunkach mieszkaniowych i higienicznych nie trudno było o zakażenie. Józio rozchorował się bardzo poważnie, mama szukała dla niego ratunku, gdzie tylko mogła, ale, jak wiadomo nie miał, kto tej pomocy dziecku udzielić. Ostatnią deską ratunku okazał się niemiecki lekarz, który wraz ze sztabem oddziału niemieckiego zatrzymał w zabudowaniach Jęczmionków położonych przy Rynku we Frampolu. Udało się mamie, mimo gęsto rozstawionych wart przedostać się do sztabu oddziału. Niemiecki dowódca widząc zrozpaczoną matkę z dzieckiem na rękach polecił lekarzowi, aby zajął się dzieckiem. Lekarz udzielił skutecznej pomocy i dał niezbędne leki dla Józia.

Rodzice z Józiem, a od stycznia 1941 roku z Izunią tułają się „po obcych kątach” do czasu wybudowania „domku”. Domku napisałem w cudzysłowie ponieważ była, to namiastka domu, który został dostawiony do ściany kamienicy Mieczysława Maciurzyńskiego.

Wywózka ojca na roboty do „Niemiec” i jego półroczna nieobecność w domu, to kolejny trudny okres w życiu rodziny. Z tymi wszystkimi problemami musiała borykać się mama i musiała zabezpieczyć w jakiś sposób utrzymanie rodzinie.

Józio naukę rozpoczyna w 1945 roku we Frampolu w Publicznej Szkole Powszechnej im. Józefa Piłsudskiego, do której uczęszcza przez następne lata. W grudniu 1949 roku w związku ze zmianą miejsca zamieszkania, (ojciec pracuje od 1944 roku w Powiatowym Spółdzielni Rolniczo-Handlowej w Biłgoraju) podejmuje naukę w piątej klasie Szkoły Ogólnokształcącej Stopnia Podstawowego w Biłgoraju. W czasie naszego zamieszkiwania w Biłgoraju miał jeden incydent, w którym mógł stracić życie. Zimą wybrał się z kolegą, aby poślizgać się na zamarzniętej rzece, przy młynie na „Różnówce”. Lód się załamał pod nim  i Józio znalazł się w wodzie. Dobrze, że kolega, który był z nim nie spanikował i przyginając gałęzie rosnącej przy brzegu wierzby pomógł mu wydostać się z lodowatej wody. Może te fakty miał wpływ na tematykę jego późniejszych dzieł, w który często jest podejmowany temat przemijania.

Uczęszcza do tej szkoły w Biłgoraju do jej ukończenia, mimo, że młodsza trójka wraz z rodzicami przenosimy się latem 1951 roku do Frampola.

Po ukończeniu nauki w szkole podstawowej podejmuje naukę w Licem Sztuk Plastycznych w Zamościu. W liceum uczy się w latach 1952/1957.  Ze świadectw szkolnych z klas II, III i IV wynika, że był dobrym uczniem, ale chyba zbyt dużo miał opuszczonych godzin szkolnych przy nienajlepszym procencie usprawiedliwionych. Niemniej jednak ukończył liceum pomyślnie. Pamiętam ten okres dość dobrze, bo bardzo tęskniłem za starszym bratem. Odwiedziny ze względów komunikacyjnych ( jeden autobus „Autonaprawy” wiecznie przeładowany) nie były częste. Przyjazd Józia był dla mnie wielkim świętem, oczekiwałem go od samego rana. A mój braciszek wykręcał mi różne numery, ale był i jest kochany przeze mnie i nasze dwie siostry Izunię i Jadzię. Miłość ta przetrwała do dziś.

.Autoportret 56

Autoportret 1956

Po ukończeniu nauki w Licem Plastycznym udaje się na egzaminy do Krakowa. Egzaminy zdaje pomyślnie i od roku 1957 zostaje studentem Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie.

Studia łączy z pracą w trakcie wakacji, ale nie zapomina o domu. Po jednym z takich wyjazdów do pracy przy malowaniu kościoła wylała mu się farba na głowę i musiał ostrzyc włosy na „zero”, po jego przyjeździe do domy do Frampola skończyło się dla mnie ostrzyżeniem do „gołej skóry”.

W latach 1957 – 1963 studiował na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, uzyskując dyplom w pracowni prof. Hanny Rudzkiej – Cybisowej.

Na studiach poznaje swoją żonę Krystynę.  Pamiątką po drugiej chyba bytności we Frampolu Krysi i Józia jest rosnący przed domem jałowiec, który zasadzony został chyba około 55 lat temu.

Krystyna Mytar Burlewicz urodziła się 9 kwietnia 1939 ·roku, ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie na wydziale Tkaniny Artystycznej u prof. Stefana Gałkowskiego w 1964 roku i tam poznała mego brata, za którego wyszła za mąż 18 lipca 1964 roku.W tym samym roku 26 lipca tydzień po ślubie z Józefem wyjechała z Krakowa do Zielonej Góry. Pracowała w Fabryce Dywanów w Zielonej Górze, jako główny desenator. Następnie pracowała w Wojewódzkim Domu Kultury, jako kierownik Działu Amatorskiego Ruchu Artystycznego. Od 1972 roku zaczęła pracę na własny rachunek, jako plastyk przyjmowała prace zlecone na terenie całego województwa. W roku 1987 przeszła na rentę, od 1994 roku na emeryturze.

Józef z Krysią mają dwoje dzieci i trójkę wnucząt.

W latach 60. W swojej zielonogórskiej pracowni realizuje cykle zainspirowane motywami apokalipsy i kataklizmu. Świat widziana oczami artysty to taki, w którym unicestwia się podstawowe uniwersalne wartości, ludzkość staje w obliczu zagłady, niszczeją niegdyś pełne życia miasta i życiodajna natura. W obrazach dominuje nastrój lęku i niepokoju wynikającego z obawy o przyszłość ludzkości.

POMPEA I

Pompea II

W dekadzie lat 70 twórczość Józefa nawiązuje do przeszłości, obrazy „Wytrwać” (1974), „Zmierzch”(1976), „Syzyf”(1976-77) to obrazy, które powstały pod wpływem inspiracji antycznej i renesansowej, dokonuje swoistej reinterpretacji tekstów mitologicznych i rzeźby Michała Anioła „Dawid”. Poszukuje w nich odpowiedzi na odwiecznie przez twórców zadawane pytania na temat kondycji artysty, miejsca sztuki w relacji twórca – dzieło – czas.

WYTRWAĆ TO PERSIST

W latach 70. Powstają pejzaże pełne obsesyjnie powracających motywów grozy i katastrofy.
Obrazy ukazują puste przestrzenie, na których jedynym świadectwem pobytu człowieka są powbijane kołki, szubienice i rozkopane doły, uwięziony ptak. Przeważają kolory ostre, kontrastowe wobec siebie, to potęguje klimat niesamowitości, strachu i przerażenia.

storch 2

 Początek lat 80 przynosi ogromne zmiany w życiu rodziny i twórczości artysty.  Józio przenosi się do Grażyny uroczej małej miejscowości położonej wśród lasów i jezior.    Inny tryb życia i wokół panująca cisza i spokój. Wszystko, to ma duży wpływ na podejmowane w obrazach tematy, zmienia się również technika wykonywanych obrazów, coraz więcej pasteli ukazujących piękno otaczającej go przyrody.

Dom i gospodarstwo coraz bardziej absorbują Józia, a wymusza to między innymi trudna sytuacja gospodarcza w latach 80- tych, braki na rynku (kartki), sprawia, że coraz rzadziej odwiedza rodzinny Frampol. Aby utrzymać rodzinę ima się różnych zajęć oprócz malarstwa. Obydwoje z Krysią kochają zwierzęta, więc w ich domu zawsze było przynajmniej dwa psy i kilka kotów, były również inne zwierzęta (kozy, kury, kaczki, perliczki, pawie, a w domu w klatce kanarek). My w miarę możliwości odwiedzamy ich w tej samotni.

Mile wspominamy każdy nasz pobyt w Gryżynie zawsze serdecznie przyjmowani przez Krysię i Józia. Szczególnie niezapomniane grzybobrania roku 1980, kiedy i nie gorsze w innych latach, jeżeli byłem tam w sezonie grzybobrania. Każdy mój, czy nasz pobyt w Gryżynie był owocny, zawsze wyjeżdżając wiozłem ze sobą pamiątkę bardzo dla mnie miłą, obraz. A zebrała się tych obrazów przez te lata pokaźna kolekcja.

W roku 1992 otrzymałem od niego bardzo miły i kochany prezent, wspaniałą małą suczkę „sznaucerkę miniaturową – „Agusię”, która żyła z nami przez 13 lat i była naszym wiernym przyjacielem.

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

Część mojej kolekcji obrazów, jakie dostałem od Józia:

Jezus 1970 pastel na płycie 32-26

Jezus obraz z 1970 roku.

adumy i afirmacji

Życie

OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA
OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERA

OLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERAOLYMPUS DIGITAL CAMERA

Dodaj komentarz